czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział I

***
Dochodzi siódma. Zazwyczaj miewam twardy sen wiec budzik jest moim przekleństwem. Nienawidzę tego momentu, gdy jego dźwięk przeszywa moje uszy i momentalnie stawia na równe nogi. Zdecydowanie mój organizm wolałby odpoczywać kilka godzin dłużej.
Tym razem od świtu nie zamrużyłam oczu nawet na minutę, a regeneracja jest mi potrzebna w podwójnej dawce. Dochodzi 6:30 muszę wstać mimo tego, że alarm uruchomiłam na 7.
Dziś jest mój pierwszy dzień w agencji, chcę się dobrze zaprezentować. Z trudem wstaję z łóżka i robię kilka kroków w kierunku łazienki. Staję przed lustrem i widzę posiniaczonego potwora. W dodatku ten opatrunek na czole wygląda koszmarnie.
Nie mam pojęcia co się ze mną stało, dlaczego jestem tak zmasakrowana.
Mój wygląd jest przerażający. Cera jest sina, opatrunek przesiąkł dlatego na policzku mam zastygniętą krew. Wyglądam jakbym uczestniczyła w bójce z dziewczynami z sąsiedztwa. Wielkie egocentryczki robiły wczoraj imprezę na basenie, ale jestem pewna, że całą noc spędziłam z Jaden'em, także wykluczam tę opcję.
Każdy ruch mojej dłoni na twarzy jest strasznie bolesny, ale muszę ukryć to wszystko pod makijażem. Zaciskam zęby i biorę się do kamuflażu.
Używam mocno kryjących kosmetyków, mam nadzieję, że ta maska długo wytrzyma, nie chcę nikogo wystraszyć.
Jedynym i ostatnim problemem na te chwile pozostaje cięta rana, wygląda okropnie ...
Schodzę cicho na palcach do kuchni, biorę pod pachę apteczkę i wracam do łazienki. W razie gdyby którykolwiek członek mojej rodziny chciał wejść do mojego pokoju zamykam drzwi na klucz. Nie chcę by zobaczyli mnie nagą i dowiedzieli się o poprzedniej nocy, zaczęliby panikować i wypytywać, a wiem jedynie, że poszliśmy z Jaden'em do kina. Mam jedną wielką lukę w głowie. Nie przypomnę sobie tego szybko...
Widzę, że gałka w drzwiach łazienki się przekręca. To dość dziwne bo jak niby ktokolwiek miałby się tu dostać? Ledwie zdążyłam założyć świeżą bieliznę, a zza drzwi ukazał się mój chłopak.
Zakrywam nerwowo rękoma głowę, nie chcę żeby widział mnie w takim stanie.
-Wynoś się stąd!  Mówię z irytacją i wstydem. -  Daj mi się ubrać! - Jestem zakompleksiona i nie lubię, gdy ktoś, a w szczególności on ogląda mnie półnagą.
Jednak Jaden ma moje słowa głęboko w poważaniu. Odwraca się na pięcie i podaje mi z łóżka moje ulubione high waisted jeans od acne oraz białą oversizową koszulę.
-Odwróć się, nie chcę wypinać się do Ciebie tyłkiem. - Mówię żartobliwie.
Widzę, że patrzy w lustro i zwraca głównie uwagę na moją twarz.
-Jade, nie podglądaj!
-Usiądź! Chcę coś sprawdzić.
Wykonuję jego polecenie z zawahaniem.
Jest czymś ewidentnie zirytowany. Nie chcę mu się narażać.
Uważnie się mnie przygląda, sunie kciukiem wzdłuż czoła, słyszę jak zagryza przez zęby przekleństwa.
-Mogę?
-Co?
-Chcę Ci pomóc z tą raną, sama nie dasz rady, mogę?
Nie odpowiadam, więc Jaden interpretuje to jako akceptacje.
Podaję mu apteczkę kiedy on zaczyna delikatnie zdejmować opatrunek.
Ostrożnie przemywa rozcięcie i całuje mnie w czoło.
-Nałożyłem Tobie plaster, który przyspiesza gojenie się głębokich ran, dzięki temu blizna nie będzie tak zauważalna jakby była po szyciu.
- Dziękuję. Przyciągam go do siebie i całuję w usta, na co on się wzdryga...Co jest? Dziwnie się zachowujesz, jesteś dla mnie strasznie oschły.
Tak w ogóle co się wczoraj działo?  I jak tu wszedłeś, przecież dom jest zamknięty?!
- Zostawiłaś otwarte drzwi balkonowe. Mieliśmy przed południem jechać do lekarza, ale nie będzie takiej potrzeby -  Wtrąca.
-Martwię się o Ciebie kochanie. Chcę z Tobą poważnie porozmawiać. Wczoraj przeszłaś samą siebie. Masz chwilę na rozmowę ? 
A i nienawidzę gdy zadajesz na raz tyle pytań. Odpowiem na każde, ale nie teraz.
- Właśnie zamierzałam wyjść, spieszę się do agencji, porozmawiamy przed wykładem. Ale zaraz, co masz na myśli mówiąc, że przeszłam samą siebie?!
- To skomplikowane, spotkamy się później to Ci opowiem. To zajmie trochę czasu skoro nieustannie dokładasz nowe pytania. - Rzuca "Kocham Cię"  na pożegnanie i wychodzi.
Siadam na łóżku, staram się odprężyć przed stażem, ale nie daje mi spokoju to co powiedział, Boże czemu on jest taki tajemniczy, co zdarzyło się wczoraj, dlaczego jestem potuczona i czemu nic nie pamiętam?
Ponownie staję przed lustrem, zaczesuję swoje brązowe włosy w "messy bun", przejeżdżam bordową pomadką po ustach, tuszuję rzęsy i wyglądam zdecydowanie lepiej niż kilkadziesiąt minut temu. Wow makijaż to prawdziwa sztuka, a ja jestem dobrą artystką ha ha ha.
                            *******
Moja dzisiejsza praca w agencji polega na segregacji ubrań według marek i rozmiarów. Wydawałoby się to banalnie proste, ale nie w mojej słabej kondycji fizycznej.
Głowa mnie strasznie boli, ale nie zamierzam zepsuć sobie reputacji w pierwszym dniu stażu. Staram się jak mogę.
Po dwóch godzinach skończyłam porządkowanie odzieży, zostały mi jedynie akcesoria.
Jestem wyczerpana, ból głowy nie ustępuje. Nie jestem pewna czy będę w stanie pójść dziś na uniwersytet. Nie potrafię się nad niczym skupić, ku mojemu szczęściu przydzielono mi dziś dość proste czynności, wiec intelektualnie nie muszę się wykazywać. Ale jednak uczelnia to coś innego. Mam problemy z koncentracją i nauka poprzez słuchanie sprawia mi trochę trudności, a co dopiero z fatalnym samopoczuciem. Wątpię bym podołała. Ale nie chcę też opuszczać zajęć, wolę własne notatki. Mam wtedy pewność, że zawarłam w nich wszystkie istotne informacje. Chociaż może nawet to pozytywny aspekt?  Przecież mogę pominąć coś ważnego, a Ellen wręcz przeciwnie. Dziwne, że tak długo się łudziłam, że jestem samowystarczalna w tej dziedzinie.
_________________________________________
Zapraszam na mojego tt -  @zuziaabieber
Więcej informacji o opowiadaniu dołączę w najbliższym czasie.
Proszę o szczere opinie :)